Oglądanie filmów, to jedna z naszych ulubionych rozrywek, której lubimy się raz na czas oddać. Robimy to szczególnie wtedy, gdy widzimy się z naszą dziewczyną, lub kiedy za oknem jest brzydko i deszczowo. Mam tak przynajmniej ja i zawsze gdy na dworze plucha, nachodzi mnie ochota na maraton filmowy. Kiedyś owe maratony potrafiły składać się nawet z czterech filmów, ale wtedy miałem jeszcze bardzo dobre zdrowie i nie potrzebowałem snu. Teraz wygląda to tak, że po jednym długim filmie mam już dość. Na szczęście moja dziewczyna bardzo dużo mówi i nie pozwala mi nigdy zasnąć podczas seansu, a dzięki temu udaje się obejrzeć wszystko co zaplanowaliśmy do końca. Bardzo często, gdy chcemy wybrać jakiś film, sprawdzamy stronę filmweb, która jest według nas najlepszym miejscem do poczytania o nowościach i hitach kinowych. Ostatnio mieliśmy dużą ochotę na obejrzenie jakiejś komedii i odnaleźliśmy parodię hitu kinowego, którym był z pewnością film 50 twarzy Greya. Parodia nazywała się z tego co zapamiętałem 50 twarzy Black’a i opowiadała o bogatym mężczyźnie, który sprowadzał do swojej posiadłości mnóstwo kobiet i chciał, by każda z nich została jego niewolnicą. Oczywiście był w tym swoim bogactwie bardzo nieporadny i roztargniony i praktycznie nic mu nie wychodziło. Film był salwą wybuchów śmiechu i bawiłem się na nim naprawdę bardzo dobrze. Odnalazłem go w serwisie Showmax, który to wykupiłem testowo na jeden miesiąc, by sprawdzić, czy można trafić tam jakieś ciekawe pozycje. Polecam wszystkim, którzy nie mają problemów z szybkim czytaniem, aby obejrzeli film z napisami, gdyż można wyłapać naprawdę sporo ciekawych aspektów, które z reguły są zagłuszone przez lektora i filmy tego typu. Parodię tą obejrzeliśmy w sobotę, a na niedzielę postanowiliśmy przygotować coś specjalnego, co będzie nas trzymać w napięciu. Włączyliśmy film, który był zatytułowany Widmo, a jego angielski tytuł brzmiał The Wraith. Opowiadał on o grupce amerykańskich przestępców, którzy założyli gang samochodowy i starali się odbić każdy lepszy samochód w okolicy. Nie działali jednak jak zwykli złodzieje i nie robili tego w nocy i w ukryciu. Jeździli bowiem po autostradzie w Arizonie i gdy mijali kogoś w fajnej bryce, zawracali, potem zajeżdżali drogę i podchodzili do prowadzącej samochód osoby. Później zadawali jej pytanie, czy ma ochotę stoczyć wyścig o samochód. Jeśli dana osoba nie była zainteresowana i chciała po prostu odjechać, zaczynały się problemy i osobie tej zostały składane groźby, oraz był pokazywany nóż. W końcu kierowca zgadzał się na wyścig, który odbywał się zawsze tak, by właściciel samochodu przegrał go na korzyść gangu. Film ten jest w moim odczuciu obowiązkową pozycją dla każdej osoby, która wymarzyła sobie, że uda się kiedyś do Stanów Zjednoczonych i spełni swój American Dream. W filmie tym jest bowiem pokazana piękna i dzika Ameryka, oraz cudowna ścieżka dźwiękowa, z której mnóstwo piosenek to wielkie hity lat 80 na całym świecie. Mogę polecić The Wraith praktycznie każdej osobie.